Proces rekrutacyjny
21 maj

Gdy placówka doradztwa finansowego, w której jestem zatrudniona, postanowiła rozpocząć nabór na stanowisko doradcy finansowego to ja zostałam wytypowana na osobę odpowiedzialną za przeglądanie nadesłanych dokumentów aplikacyjnych, selekcję kandydatów, wydruk ich CV i listów motywacyjnych oraz poinformowanie o zaplanowanym dla nich spotkaniu z komisją rekrutacyjną.

Na początku myślałam, że będzie to świetna zabawa i pewna odskocznia od regularnych obowiązków, doradca finansowy Ruda Śląska. Po przeanalizowaniu pięćdziesiątego z kolei CV miałam już jednak dość. Wymagania zawarte w ofercie pracy były oczywiste: wykształcenie wyższe ekonomiczne lub pokrewne, znajomość angielskiego, mile widziane doświadczenie w pracy z klientem lub w branży finansowej i odpowiednie cechy charakteru. Większość otrzymanych CV pochodziła od sprzedawców, osób bez wykształcenia wyższego, studentów uczących się dziennie lub humanistów. Jedynie niewielka część dokumentów nadawała się do rozważenia i dokładnej analizy. W ostatni dzień napływania dokumentów aplikacyjnych zebrałam wszystkie najciekawsze oferty i zaniosłam szefowi. On, razem z menedżerem i szefem działu HR wybrał 15 najlepszych kandydatów, do których miałam obowiązek zadzwonić. Po kolejnych dwóch tygodniach ciągłych rozmów kwalifikacyjnych w końcu udało się wybrać tych najlepszych, a ja odetchnęłam z ulgą. Miałam spokój aż do następnej rekrutacji i z czystym sumieniem mogłam wrócić do swoich regularnych, nieco monotonnych, ale i spokojnych obowiązków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *