Trudno powiedzieć mi cokolwiek pozytywnego na temat pracy w charakterze doradcy finansowego, którą miałam wątpliwą przyjemność wykonywać przez ponad dwa lata, dopóki nie zebrałam się na odwagę i nie złożyłam rezygnacji. Pracę w finansach rozpoczęłam tuż po studiach marketingowych, zachęcona obiecywanymi zarobkami na poziomie nawet 7 tysięcy złotych miesięcznie.
Jak wspominałam, w zawodzie doradcy w Płocku pracowałam ponad dwa lata, doradca finansowy Płock, i w ciągu tych dwóch lat ani razu nie udało mi się zarobić 7 tysięcy. Co więcej, nigdy nie udało mi się tez zarobić, 6, 5 czy nawet czterech tysięcy złotych. Moja najwyższa miesięczna pensja wynosiła nieco ponad 3,5 tysiąca złotych. Do tej pory nie wiem od czego zależało moje niepowodzenie. Starałam się tak samo, a kto wie czy nawet nie bardziej, jak moi współpracownicy. Dla klientów zawsze starałam się być miła i okazywać pełen profesjonalizm, jednak obiecywane pieniądze jakoś nie wpływały do mojego portfela. Może po prostu nie nadawałam się na tą posadę?
Praca sama w sobie była dla mnie bardzo męcząca i wymagająca – ciągła nauka, śledzenie bieżących zmian, najnowszych trendów i nowych produktów oferowanych przez różne instytucje. Co najgorsze, mój dzień pracy nie kończył się wraz z wybiciem godziny końca dnia pracy, a swój finisz miał dopiero pod koniec dnia, gdy wyłączałam domowy komputer i kończyłam czytać informacje ze świata finansów. Rozumiem, że dla niektórych praca w finansach jest spełnieniem marzeń, jednak jak dla mnie była co najwyżej zajęciem gwarantującym utrzymanie przez jakiś czas.