Doradca finansowy
21 maj

Do dziś pamiętam, że rozpoczynając swoją przygodę z doradztwem finansowym, miałem wrażenie, że złapałem Pana Boga za nogi, a nowa praca jawiła mi się niczym spełnienie najskrytszych marzeń. Teraz, po pół roku pracy w zawodzie doradcy w Białymstoku, doradca finansowy Białystok wiem, że moje początkowe reakcje były nieco przesadzone. Już nie cieszę się tak bardzo każdym nowym dniem pracy, a widok nowych klientów nie przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Początkowa euforia została zastąpiona codziennością i zwykłą pracą z dnia na dzień.

Nie mogę powiedzieć, że nie lubię swojej pracy – mam do niej stosunek raczej obojętny. Czasami zdarzy się świetny dzień, innym razem nieco gorszy – jak w każdej innej pracy. Jako doradca finansowy w dość dużej firmie pracuję na dwie zmiany, albo od 8.00 do 16.00, albo od 12.00 do 20.00. Większość moich współpracowników preferuje zmianę poranną, jednak ja wolę dłużej pospać i nie stać w korkach. Mieszkam 15 km od Białegostoku, dlatego poranna zmiana jest dla mnie dużym utrapieniem. Żeby dojechać na czas muszę wstać przynajmniej dwie godziny wcześniej, a i tak czasem zdarza mi się spóźnić.

Swój dzień pracy zawsze zaczynam od kawy, bez której nie byłbym w stanie normalnie funkcjonować. Dobra kawa i do roboty: zestawienia, analizy, sprawdzanie najnowszych zmian w ofercie produktowej i usługowej polskich instytucji finansowych, telefony do klientów, spotkania, sporządzanie planów sprzedażowych i tak w kółko. Po pierwszych 4 godzinach pracy zawsze robię sobie krótką przerwę na posiłek i kolejną filiżankę kawy. Dziennie wypijam ich około 5, co i tak czasami jest dla mnie za mało. Wracając do domu samochodem mam czas na przemyślenie zadań na dzień następny oraz podsumowanie tego, co udało mi się zrealizować w danym dniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *